Marketing,  Out of the box,  Product Launch

Blue Ocean – niezatapialny brelok

Wprowadzanie zupełnie nowego produktu na rynek

W 2006 roku wyemigrowałem przez przypadek do UK. Tak – przez przypadek. Przyjechałem tutaj sprzedać jednego ze swoich trzydziestoletnich youngtimer-ów, za który w Polsce oferowano mi zamianę na skuter znanej włoskiej firmy. Samochód sprzedałem i w UK już zostałem.

Pewnego pięknego dnia, oglądając powtórkę angielskiego Dragon’s Den trafiłem na uczestnika, który z pasją przedstawiał swój produkt. Był to brelok, a jego unikalność polegała na tym, że jak wpadł do wody, to po pewnym czasie nadmuchiwał się w nim balonik i wypływał na powierzchnię. Dodatkowo miał małą, czerwoną diodę, która ułatwiała jego odnalezienie po zmroku. Był w stanie podnieść z dna 1 kilogram i utrzymać go na powierzchni przez kilkanaście godzin. Idealne rozwiązanie dla żeglarzy i wędkarzy na utopione w jeziorze klucze. Wynalazca dostał od kilku Dragonów wsparcie pieniężne na projekt.

Od razu zauważyłem, że jest to towar bardzo niszowy. Szybki research w internecie i okazało się, że produkt jest dostępny w UK, ale w Polsce nikt o nim nie słyszał. Zacząłem pracować nad strategią wprowadzenia go na polski rynek. Kombinowałem, główkowałem jak unikając ogromnych kosztów powiadomić rodzimego odbiorcę o istnieniu tego breloka. Znałem swoją grupę docelową – trzeba było tylko do niej trafić. W międzyczasie nawiązałem kontakt z angielskim dystrybutorem i zakupiłem pierwszą partię towaru. Przy okazji kupiłem też kilka profesjonalnych zegarków dla żeglarzy, bo ich cena w Polsce była niemal dwukrotnie wyższa. Wiedziałem, że towar na początku wystawię na allegro – stąd nie chciałem mieć tylko breloków, ale także zegarki i inne gadżety dla miłośników przebywania na wodzie – niech wygląda to profesjonalnie. Jednak głównym założeniem było wprowadzenie breloka na rynek.

Pewnego dnia doznałem olśnienia i wymyśliłem sposób na darmową reklamę produktu, która dotarła do bardzo dużej ilości osób. Program Gadżet na TVN Turbo – to była bodaj pierwsza albo druga seria tego programu – dobre 10 lat temu. Wysłałem zapytanie do redakcji i otrzymałem odpowiedź, że bez problemu mój produkt zaprezentują. Cały proces nie powinien potrwać dłużej niż 6 tygodni (od otrzymania produktu do jego prezentacji w programie). Bajka!

Zaczął się poważny etap układania strategii marketingowej. Zanim brelok pojawił się w telewizji wykupiłem domenę z końcówką pl i postawiłem na niej stronę informacyjną o produkcie (zrobiłem ją sam we flashu – do tej pory ten błąd śni mi się po nocach). Wysłałem do Polski sporą partię breloków, przygotowałem szablony aukcji na allegro i czekałem na wieści z TVN.

Gdy tylko dowiedziałem się, że premiera odcinka z moim brelokiem odbędzie się tego i tego dnia natychmiast uruchomiłem aukcje na allegro. W ten sposób ludzie zainteresowani produktem tuż po emisji programu odnaleźli go na największym serwisie aukcyjnym i… zaczęli go kupować. Otrzymałem też kilka zapytań od agencji reklamowych, które były zainteresowane wykorzystaniem go jako swojego gadżetu reklamowego.

Sprzedawałem ten produkt przez bodaj 2 lata. Nie był tani, był bardzo niszowy, ale dla wielu nabywców był czymś, czego im brakowało. Bardzo dużo sztuk zostało zakupionych jako prezenty dla wędkarzy, czy miłośników żagli.

Ten „case” to także przykład życia produktu. Po dwóch latach sprzedaż spadła, pojawiła się konkurencja z innymi rozwiązaniami i pamięć o pływającym breloku zaginęła.

Dla mnie była to wspaniała lekcja wprowadzania zupełnie nowego produktu na rynek. Nie było to jakimś specjalnym stresem, lecz sporym wyzwaniem i przyniosło mi ogromną satysfakcję, gdy okazało się, że wymyślona oraz wyegzekwowana strategia i jej „timing” po prostu zadziałały. W pewnym sensie był to dla mnie Blue Ocean na polskim rynku – towar zupełnie nieznany, nie miał żadnego odpowiednika, a jedynym problemem było wygenerowanie zapotrzebowania na niego.

Najlepsze jest to, że cała kampania reklamowa kosztowała mniej niż 250PLN: koszt trzech breloków wysłanych do TVN Turbo i domena.

Pewnie jesteś ciekaw, jak się brelok nazywał? Waterbuoy.

Dodaj komentarz