Out of the box,  Product Launch

Moment olśnienia

Wiesz, że kryje się w Tobie potencjalny wynalazca, ktoś, kto zawojuje świat jednym, banalnie prostym pomysłem? Historia naszej cywilizacji pokazuje, że drzemie w nas niesamowity potencjał. Gdybyśmy zamiast 2-3% naszego mózgu potrafili wykorzystać 20-30, to albo nasz gatunek przestałby istnieć (wymyślilibyśmy superwirusa, który by nas wyciął w pień), albo już nigdy nie musielibyśmy się martwić o źródła energii, bo w jakiś cudowny sposób przekształcalibyśmy cukier waniliowy w antymaterię. Dobra – dość coachingu. Konkrety!

Moi synowie dostali ode mnie dwa zadania na najbliższe 20 lat. Jedno jest mało niebezpieczne: opatentowanie okularów, przez które będzie można zobaczyć pole magnetyczne (nie mogę się doczekać, aż spojrzę w kierunku Jowisza). Drugie może się wiązać z pewnym ryzykiem, ale o dziwo wzbudziło większy entuzjazm u mojego starszego syna: zrób mi w ogrodowej szopce działający model horyzontu zdarzeń, bo chcę zatrzymać czas.

Moje ojcowskie zadania są oczywiście mocno przerysowane, lecz chcę w moich dzieciach wzbudzić chęć do okrywania, eksplorowania, znajdowania rozwiązań. Jednak przede wszystkim chcę w nich rozwinąć wyobraźnię i kreatywność, bo niestety te cechy są zabijane w szkole już od najmłodszych lat. Tak w telegraficznym skrócie, jeśli chodzi o szkolnictwo w ogóle na świecie: tempo najwolniejszego marudera jest wyznacznikiem tempa pozostałych i bez względu na przejawiane talenty wszyscy ryją bez sensu to samo – tak to widzę, bo sam to przerabiałem. Wracając do moich pociech: nigdy nie wiadomo, czy nawet podczas czysto zabawowej sesji burzy mózgów nie wpadną na pomysł, który odmieni ich życie? (a przy okazji moje?)

Natchnienie i pomysły przychodzą w najmniej oczekiwanych momentach. Nie marnuj tych chwil!

Na początku XXI wieku zaprzepaściłem pomysł, który wpadł mi do głowy kiedy siedziałem w samochodzie na parkingu Galerii Dominikańskiej we Wrocławiu czekając na kolegę, który właśnie kupił telewizor na wyprzedaży w znanym markecie dla mądrych inaczej. Obserwowałem ludzi, którzy podjeżdżają do szlabanu, naciskają przycisk i odbierają bilet parkingowy. Ponieważ byłem wtedy pilnym studentem WSZiM (Wyższa Szkoła Zarządzania i Marketingu) mój umysł był nakierowany na myślenie w stylu: „zrób kasę na wykorzystaniu masy makowej przy wysyłaniu ludzi w kosmos”. Obserwacje, które prowadziłem każdego dnia i wynikające z nich pomysły czasem napawały mnie obawą o stan mojego zdrowia psychicznego (do tej pory często to uczucie do mnie wraca). Wróćmy jednak do kierowców. Mniej więcej 6-7 na 10 osób nie mając co zrobić z biletem parkingowym, wsadzało go sobie do ust (brzmi znajomo?). Kierując się zasadą masy makowej pomyślałem: dlaczego te bilety nie pachną? Przecież to idealne medium reklamowe dla producentów perfum!

To był rok 2002 lub 2003. Zapisałem ten pomysł i nic z nim nie zrobiłem. W 2015 roku przypadkiem sobie o nim przypomniałem i zrobiłem mały research. Załamałem się… W Brazylii agencja reklamowa GroupoFourMidia bezczelnie opatentowała mój pomysł i wykorzystywała go w kampaniach m.in. firmy Wrigley’s – zaczęła nadawać biletom parkingowym zapach gum do żucia. Kto zgadnie jak się poczułem?

Podczas opowiadania tej historii na różnych spotkaniach usłyszałem wiele razy o pomysłach pozornie bezsensownych. Marny procent został zrealizowany (przynosząc zyski większe od spodziewanych), większość z nich jednak nadal czeka na „odkrycie”. Zachęcałem moich rozmówców do podjęcia jakichś kroków. Zrobili to? Oczywiście, że nie! Popełniają mój błąd i czekają, aż ktoś inny na to wpadnie i zarobi na tym sporo pieniędzy.

Pamiętaj, że nikogo nie będzie obchodziło, jaki miałeś pomysł – jak wspaniały by on nie był. Wrażenie zrobisz, jak wdrożysz go w życie.

Nie odkładaj swoich pomysłów na później!

Dodaj komentarz