Wiele lat temu mocno udzielałem się w tematyce klasycznych samochodów. No może nie do końca klasycznych, bo w zdecydowanej większości chodziło o pordzewiałe relikty włoskiej motoryzacji, włączając w to pochodne włoszczyzny produkowane w FSO.
Pewnego dnia na jednym z for internetowych przeczytałem wpis użytkownika-pasjonaty, który pytał, czy ktoś nie wie, gdzie można kupić lub zamówić naklejki na filtr powietrza do jakiegoś starego modelu Fiata. Oczywiście odpowiedzi, które padały sugerowały, że takich naklejek nigdzie się już nie dostanie. Żarówka zapaliła się nad moją głową, przeczesałem internet i rzeczywiście okazało się, że naklejek nigdzie się nie dało kupić. Skoro się nie da, to ja je zacznę produkować. Zajęło mi sporo czasu żeby znaleźć w internecie wzory oryginałów. Nie chciałem się ograniczać tylko do tego modelu samochodu – chciałem żeby moja oferta była większa. W końcu miałem pełną kolekcję naklejek do różnych modeli Fiata z różnych lat i zabrałem się za ich tworzenie od nowa w Corelu.
Kolejnym krokiem było znalezienie sposobu na drukowanie ich w miarę niskim kosztem – nie chciałem wyprodukować 10 tysięcy sztuk i z nimi zostać (w końcu rynek na taki produkt nie jest ogromny). Znalazłem sposób i na to: jedna z wrocławskich firm drukowała je dla mnie na metry kwadratowe (pozdrawiam drukarnię Weba).

Wprowadzenie produktu na rynek w tym przypadku nie było skomplikowanym zadaniem. Gdy tylko pierwsza partia była gotowa wróciłem na forum miłośników rdzewiejącej włoszczyzny i radośnie zakomunikowałem, że mam cały poszukiwany zestaw naklejek do komory silnika. Autor wątku od razu się do mnie odezwał i zamówił trzy komplety.
Później historia potoczyła się bardzo szybko, gdyż pocztą pantoflową rozeszła się informacja, że we Wrocławiu mieszka taki ktoś, kto jest w stanie dostarczyć poszukiwane naklejki na zamówienie. Po niedługim czasie Weba otrzymywała dużo więcej zleceń ode mnie. Dostawałem zamówienia z całej Polski na pełne zestawy przeznaczone na repliki rajdówek, które pasjonaci w owym czasie budowali na potęgę. Po nocach siedziałem i odtwarzałem ze zdjęć wzory grafik ze starych wyścigówek żeby realizować zamówienia. Niektórzy klienci przyjeżdżali do mnie na oklejanie samochodów. Było naprawdę przyzwoicie i robiłem coś, co mnie „kręciło”. Co ciekawe, nie miałem nawet swojej strony internetowej (facebook jeszcze wtedy nie istniał). Tylko telefon i maila. To wystarczyło, aby w tak wąskim gronie odbiorców utrzymywać kontakty z klientami i realizować zamówienia.
Pora na morał: jeśli natkniesz się gdzieś na informację, że ktoś poszukuje jakiegoś towaru w mocno niszowej dziedzinie, to przeprowadź mini badanie rynku i oceń, czy jesteś w stanie w jakiś sposób wypełnić tę lukę. Nie zastanawiaj się nawet, jeśli okaże się, że jej wypełnienie zajmie tylko trochę czasu i pociągnie za sobą niewielkie nakłady, a w zamian przyniesie Ci przyzwoite zyski.
Idealną sytuacją będzie taka, gdy okaże się, iż nisza, w której możesz zaistnieć jest mocno powiązana z Twoim hobby, czy pasją – będziesz to robił z radością, a nie czuł się do tego zmuszony.
Rynek pyta o produkt? Odpowiadaj natychmiast!
Szukaj okazji, analizuj możliwości, planuj i działaj!