Out of the box

Terapia szokowa

Historia strony ZaSzybko.pl

Prawdopodobnie każdy chce mieć w życiu swoje 5 minut. I najlepiej żeby trwało bardzo długo. Nie wiem, czy przypadek, który teraz opiszę jest typowym przykładem 5 minut, ale to, jak do tego doszło jest ciekawym dowodem na to, że w najmniej oczekiwanym momencie mogą zacząć się dziać dziwne i zagadkowe rzeczy, a internet jest nieprzewidywalnym miejscem…

Jest wrzesień 2011 roku. Przeglądając internet natknąłem się na rozwiązanie, które coraz więcej serwisów www powoli zaczynało implementować na swoich łamach – geolokalizację. Szukając głębiej trafiłem na stronę firmy, która za darmo, w ramach testów, udostępniała swój skrypt do użycia na stronie.

Po chwili namysłu wpadł mi do głowy pomysł, jak „twórczo” to wykorzystać. Dosłownie w 3 godziny zarejestrowałem domenę i postawiłem banalnie prostą stronę w php, która umożliwiała sprawdzenie, czy przypadkiem jakiś fotoradar nie zrobił nam zdjęcia. Aby to sprawdzić wystarczyło podać swój numer rejestracyjny. Cały widz polegał na tym, że po pierwsze każdy miał „mandat”, a po drugie skrypt w miejscu wykroczenia podawał aktualne położenie odwiedzającego stronę – wszystko wyglądało więc bardzo realnie. Do „wykroczenia” była dopisana data sprzed kilku dni, mandat na 500 PLN i 10 punktów. Szczęśliwcy mogli nawet zobaczyć swoje zdjęcie z fotoradaru (i tu znów każdy był szczęśliwcem). Za całą tą hecą stało ważne przesłanie – ludzie nie czytali i nadal nie czytają regulaminów stron www. W moim regulaminie wyraźnie było napisane, że strona to żart i w ramach testu wykorzystuje rozwiązanie geolokalizacji.

Tak spreparowany dowcip w postaci linka wysłałem mailem do moich kolegów w Polsce. Kilku musiało się to naprawdę spodobać, bo przesłali to dalej, kolejni przesłali to dalej i… No właśnie. Po dosłownie kilku dniach sprawdzając statystyki mojego serwera osłupiałem: 170 tysięcy UU w dzień! Jak? Skąd?

W logach sprawdziłem strony, z których pochodził ruch i jedna z nich odpowiadała za ponad 80% przekierowań – słynny Wykop. Ktoś mój żart tam umieścił i kula śnieżna poszła w ruch. Link do mojej strony pojawił się na praktycznie każdym forum w polskim internecie, czytając komentarze zaczynałem się martwić, czy nie skończy się to jakimś procesem, bo jedni mieli problemy z żonami, które wypytywały, co małżonek robił w tym czasie tam i tam, a inni ocierali się o stan przedzawałowy widząc dwa mandaty po 500 zł na swoim koncie.

Jakby tego było mało wszystkie największe portale pisały o mojej stronie, niebezpiecznik poświęcił mi artykuł, udzieliłem kilku wywiadów i znów byłem gościem TVN Turbo – tym razem nie z brelokiem, a ze stroną www.

Szalony ruch na moim serwerze trwał ponad 2 miesiące. I jak nagle się pojawił, tak nagle wyparował. Uniknąłem problemów prawnych, bo regulamin wyraźnie wspominał, jaki jest cel strony (choć dostawałem pogróżki). Nie wyłudzałem adresów e-mail, ale gdybym to zrobił, to miałbym prawdopodobnie jedną z większych baz w Polsce, którą łatwo by było spieniężyć. A wtedy nikt o RODO/GDPR nie słyszał.

Ten „viral” poza rozgłosem dał mi coś jeszcze – ta głupkowata strona przynosiła mi czasem 40 funtów dziennie dochodu z reklam – całkiem nieźle, jak na prostą, zrobioną na kolanie stronę w php.

Nie wiem ilu z Was odwiedziło zaszybko.pl. Mam nadzieję, że po latach wybaczycie mi ten żart 😉

Ktoś to pamięta?

Z całego serca: Przepraszam za ten dowcip.

….wcale nie przepraszam 😉

Dodaj komentarz